TRASA: przystanek Góra św. Marcina - Park Biegowy - Zawada - Góra św. Marcina - Zawada - Tarnów
POGODA: temperatura 0.2°C - (-0.6°C), całkowite zachmurzenie, mgła na szczycie góry, lekki opad śniegu
Po dość obfitych opadach mokrego śniegu nie sposób było nie skorzystać z tej okazji i wybrałem się na śnieżną wędrówkę po Górze św. Marcina. Podjechałem autobusem pod kręgielnię, żeby oszczędzić siły na najlepszą część wycieczki. Już w pierwszych minutach widać, że śniegu jest dużo, mniejsze gałązki potrafiły poddać się pod jego ciężarem i łamały się.
Wszedłem w ul. Harcerską, w kierunku Parku Biegowego. Delikatnie prószył śnieg, szczyt Marcinki skąpany był we mgle, co trochę mnie zaniepokoiło, bo to stawiało pod znakiem zapytania latanie dronem, szczególnie w temperaturze ok. 0°C. Centrum miasta też nie było widać. Jacyś pojedynczy ludzie kręcą się i spacerują.



Podchodzę pod las przechodząc obok pump tracku, tutaj robi się trudniej, szlak nie jest w ogóle przetarty, a nogi wpadają w śnieg jeszcze głębiej.

W lesie zastanawiam się, czy wyciągnąć drona. Ciągle lekko pada śnieg, do tego co jakiś czas z drzew spada śnieg, który mógłby przyziemić drona. Ostatecznie odpalam i robię parę prób. Na śmigłach lekko osadza się lód, ale nauczony doświadczeniem staram się to kontrolować. :D
Przechodzę przez park i kontynuuję drogą na szczyt. A na szczycie mgła.



Dalej kieruję się w ulubione miejsce na południowym stoku. Droga praktycznie w całości dobrze odśnieżona, dopiero, gdy zaczyna się teren, trzeba z powrotem zacząć nurkować w śniegu, tutaj nie było jeszcze nikogo, także znowu przecieram szlak.
No i ogólnie jest mega, drzewa, krzewy, wszystko jest pięknie ośnieżone.



Miejscami krzewy poskładały się od śniegu do środka drogi i ciężko było przejść, trochę obszedłem iglastym lasem, żeby nie być cały w śniegu. Zrobiło się całkowicie spokojnie, panuje cisza, tutaj nie słychać już szumu obwodnicy Tarnowa, ewentualnie tylko lądujące płatki śniegu na kurtce.


Sporo tutaj polatałem dronem, ogólnie wyszło to nawet całkiem fajnie, pewnie będę coś z tego montował. Warunki zmieniały się, zaczęło się robić coraz chłodniej, na chwilę trochę przestało padać, potem znowu zaczęło i tak na zmianę, ale potem, nawet latając w śniegu, nie było w ogóle śladów lodu na śmigłach.
Widok z góry na te ośnieżone drzewa - miód na me serce, zawsze chciałem coś takiego zrobić. Z wrażenia nie robiłem dużo zdjęć z drona, skupiłem się na filmie.






Długo z tym wszystkim zeszło, już nawet nie schodziłem na sam dół, zaczęło się ściemniać, łapy wymarzły mi od trzymania kontrolera, więc zacząłem się zbierać. Jak już wszystko popakowałem to nawet pojawiła się biegaczka, jako pierwsza spotkana osoba na tym szlaku.
Idąc z powrotem bez problemu się rozgrzałem. Chciałem wrócić autobusem, ale miał być za 20 minut, nie chciało mi się czekać, więc poszedłem z buta. Ogólnie bardzo fajna wycieczka, trochę w starym, dobrym stylu.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz