TRASA: Tarnów-Koszyce-Rzuchowa-Pleśna-Tuchów-Dąbrówka Tuchowska-Lubaszowa-Jodłówka Tuchowska-Rzepiennik Strzyżewski-Ciężkowice-Gromnik-(zielony szlak pieszy na Wał)-Wał Rychwałdzki-(zielonym rowerowym szlakiem) Lubinka-Szczepanowice-(niebieski szlak rowerowy nad Dunajcem)-Łukanowice-Mikołajowice-Bogumiłowice-Wierzchosławice-Las Radłowski-Waryś-Wola Radłowska-Wał Ruda-Zabawa-(zielonym rowerowym) Radłów-Niwka-Wierzchosławice-Mościce-Tarnów
POGODA: upalnie, o 5:00 w Tarnowie 26°C, poza miastem 23°C; max. temp. ok 37°C, bezchmurnie, ostre słońce, widoczność mogłaby być lepsza :P
Chcąc zwiedzić trochę nowych miejsc i zrobić w końcu ciekawszą wycieczkę wybrałem się do Ciężkowic. Żeby chociaż częściowo uniknąć upału wyjechałem wcześniej, bo zaraz po 5. Zdziwiony i jednocześnie załamany byłem, gdy spojrzałem na termometr, który pokazał 26°C... Na szczęście poza miastem było chłodniej, a w Łowczowie po postoju było mi nawet przez chwilę zimno. :P
Tutaj też unosiły się delikatne mgły.
Przed godz. 7 jestem w Tuchowie.
Widok na Pasmo Brzanki przed Tuchowem:
Pasmo Brzanki omijam bokiem jadąc doliną Rostówki przez Lubaszową, fajne uczucie bo jest dosyć wąska. :)
Za Tuchowem pokazują się nieznane mi dotychczas pagórki Pogórza Ciężkowickiego.
Widok na zjeździe do Rzepiennika Strzyżewskiego:
Bardzo ładny kościół w Rzepienniku Strzyżewskim:
Na zjeździe do Ciężkowic dobry asfalt, w centrum kipi życie. :P
Ratusz i rzeźba Jagiełły:
Podjechałem kawałek pod Skamieniałe Miasto na górę Skała (365 m n.p.m), tyle ile się dało wszedłem na szlak, żeby zobaczyć choć jedną skałę. I proszę bardzo, "Skałka z Krzyżem":
I widok na Ciężkowice:
Z Ciężkowic pojechałem niebieskim rowerowym szlakiem do Gromnika, trochę kostki, trochę betonowych płyt i polnej drogi. Po drodze czynny kamieniołom, chyba jakiś "prywatny" czy jak, bo na ścianie widziałem dwóch chłopaków i starszego pana... Pierwsze wrażenie trochę dziwne.
Chwila odpoczynku w Gromniku i zielonym turystycznym na Wał przez Babią Górę. :P Tutaj południowe słońce dawało mi znać o sobie. Jeżdżąc z kilkuletnią mapą zauważyłem, że niektóre drogi utwardzane są już wyasfaltowane, miałem nadzieję, że końcówka podjazdu będzie po dobrej nawierzchni, niestety przeliczyłem się. :P Przed lasem zaczyna się chyba najstromszy odcinek po kamieniach i koleinach. Ciężko było... Za lasem widać zerwany asfalt, widocznie nie wytrzymał nachylenia i naporu deszczowej wody. Ale za to piękne widoki bodaj na Ciężkowicko-Rożnowski Park Krajobrazowy:
W planach miałem w sumie zjeżdżać do domu, ale że czułem się bardzo dobrze t postanowiłem zrobić jeszcze trochę kilometrów z nadzieją na pobicie życiówki. I pomyślałem o Lesie Radłowskim, płasko, cień, może nawet trochę chłodniej będzie. Więc jazda.
Kawałek dalej panorama Pasma Brzanki:
Zjazd nad Dunajec. Ludzi brak, no, prawie:
Podczas, gdy w wodzie chłodzę picie, taksówką z Tarnowa przyjeżdża pan z synem i rozkładają się niedaleko. Po kąpieli pan zapytał czy syn mógłby pożyczyć rower i pojechać do sklepu po chleb. Myślę sobie: no na pewno... Przewrażliwiony na punkcie bezpieczeństwa/roweru :P grzecznie zaproponowałem, że sam pojadę i kupię. Sklep bardzo blisko więc nie był to wielki problem. Jak wróciłem pan nawet zaproponował wspólnego grilla, ale stwierdziłem, że chyba jednak podziękuję i pojadę już dalej. :P
Fontanna w Bogumiłowicach, chciałoby się wskoczyć. :P
Powrót z Radłowa już "na oparach", płaska droga pod naprawdę gorące podmuchy wiatru i piekące ramiona, nie planowałem wczoraj takich dystansów, szczególnie w taką pogodę i nie miałem żadnych kremów, słońce trochę mnie przypiekło, ale nie jest źle. Myślę, że taki dystans w takich warunkach to dla mnie wyczyn. :P I rekord z 2011 ( 114,6km ) pobity, wyszło 127,7km, i to jeszcze w terenowych kapciach.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz