Opatowiec
151.4 km
Dystans
7h 11m 10s
Czas
21.07 km/h
VAVG
directions_bike
Aktywność
10.08.2014
Opony sliki, Wycieczki, "Ultramaratony"

TRASA: Tarnów - Wierzchosławice - Wojnicz - Biadoliny - Wokowice - Szczepanów - Przyborów - Borzęcin - Dołęga - Zaborów - Wola Rogowska - Demblin - Wietrzychowice - (przeprawa promowa) - Siedliszowice - Ujście Jezuickie - (przeprawa promowa) - Opatowiec - (przeprawa promowa) - Gręboszów - Wola Żelichowska - Zalipie - Pilcza Żelichowska - Gorzyce - Wielopole - Odporyszów - Żabno - Łęg Tarnowski - Łukowa - Lisia Góra - Stare Żukowice - Nowe Żukowice - Jodłówka - Wola Rzędzińska - Tarnów

POGODA: o 5 rano temp. 20°C, niewielkie zachmurzenie, gdzieniegdzie małe mgły, po południu ok. 30°C... tworzące się chmury pod koniec przykrywały czasami słońce, przejrzystość powietrza dobra.

Pomysł na pobicie życiówki zrodził się w wieczór przed wyprawą, pogoda miała być dobra, niedziela, więc generalnie nic nie stało na przeszkodzie.
Jak bić rekord dystansu to najlepiej na płaskim. :P Więc wybór padł na Opatowiec, trochę daleko (ale jak się okazało niewystarczająco), miejsce gdzie Dunajec wpada do Wisły, a poza tym na rowerze nie byłem jeszcze w świętokrzyskim więc nadarzyła się okazja.

Wyjazd o 5, kierunek na Wierzchosławice. Trzęsę się z zimna. :D Ale w Mościcach już dużo lepiej.
Dunajec poranny:

Autostrada w drodze na Wojnicz:

Za Wojniczem trochę terenu:

Później Biadoliny i jedno z miejsc, które było niewiadomą, most na Uszwicy w Wokowicach. Kiedyś, gdy autostrada była w budowie a jechałem na Szczepanów, to miejsce narobiło mi trochę problemów ale tym razem było w porządku, most zrobiony, do Wokowic dojechałem, później zaraz Szczepanów.

Niewielki wiadukt:

Stara droga na Wokowice:

W Szczepanowie kapliczka św. Stanisława w remoncie ale źródełko "sprawne". Naciągnąłem trochę wody, jeden łyk i w drogę.

Sprawnie dojeżdżam do Borzęcina, tutaj krótki postój na drugie śniadanie.
Kościół w Borzęcinie:

Dzicz i totalne odludzie gdzieś za Zaborowem:

Moją uwagę przykuł ten widok na dość szerokie koryto dla tak małej rzeczki, widocznie potrafi nieźle szaleć:

Mijam Demblin, Wietrzychowice i pierwsza przeprawa promem do Siedliszowic:

Zagadka pod tytułem "znajdź znak":

Dojeżdżam do Ujścia Jezuickiego i druga przeprawa promem. Tutaj doznaję niemałego zaskoczenia po tym jak okazuje się że przeprawa jest płatna... Pierwszy raz spotkałem się z opłatami za prom. Najśmieszniejsze jest to, że przecież miałem do Odporyszowa wpaść dosłownie na chwilę i zaraz wracać na drugą stronę Wisły. xD No ale odżałowałem te kilka złotych, w końcu musiałbym odpuścić jeden z celów wycieczki.

A tu fajny widok na połączenie Dunajca (lewo) i Wisły (prawo):

Dalej Gręboszów i pierwszy "zalipowy" akcent, piękna kapliczka przydrożna:

Generalnie w Zalipiu byłem trochę zawiedziony bo nie było jakoś szału z tymi pięknymi starymi domami, znalazłem jeden taki jak chciałem:

Reszta to raczej dzisiejsze budownictwo z paroma kwiatkami.

Zagroda Felicji Curyłowej:

I tym sposobem trzeba było brać się za powrót.
Koło setnego kilometra zaczynam powoli "czuć" nogi, ręce drętwieją, do tego grzeje już jak cholera, wcześniej nie doceniałem chłodnego poranka. Wolniejszym niż wcześniej tempem toczę się w stronę Żabna przez Gorzyce i Odporyszów.
W Żabnie postój na obiad i odpoczynek, przegryzając kanapkę stwierdzam jednak, że zabraknie mi dystansu. :P I wymyśliłem że pojadę do Łęgu i później w stronę Lisiej Góry, Żukowice, Jodłówka i już wpadnie trochę kilometrów.

Piękne kowadło w okolicach Łukowej:

Dystans okazał się być chyba granicą moich możliwości na tą chwilę choć z pewnością gdybym zrobił porządną przerwę z drzemką to pociągnąłbym jeszcze parę kilometrów. Do Tarnowa dojeżdżam resztką sił. Wydaje mi się że duży wpływ na zmęczenie miał niemiłosierny upał, no i też to że spałem trochę krótko, trzeba było w końcu wymienić te klocki hamulcowe. :P I ogarnąć wszystko przed wyjazdem. Miałem szczęście że nie złapała mnie burza.
Generalnie jestem i tak w miarę zadowolony z wyjazdu, osiągnąłem to co chciałem, pobiłem życiówkę z zeszłego roku ( 127,7km ale za to przez Ciężkowice w terenowych kapciach i też był straszny upał ) , tegoroczny wynik to 151,4km w czasie 7h 11m co daje 21,07km/h więc jak na mnie to dość dobrze.
Nie jest powiedziane że nie pobiję tego dystansu jeszcze w tym roku ale zobaczymy jak to będzie. ;)

Komentarze (0)

Dodaj komentarz