TRASA: Tarnów - Rzędzin - Pogórska Wola - niebieski szlak rowerowy przez las - Diabli Kamień - lasy w okolicy Czarnej - Grabiny - Dębica - Latoszyn - Kopaliny - Dobrków - Pilzno - droga nad Łękami Dolnymi i Górnymi - okolice Szynwałdu - Skrzyszów - Wola Rzędzińska - Okrąglik - Wola Rzędzińska - Tarnów
POGODA: temperatura 29.8°C, w słońcu ponad 33°C, słonecznie, częściowo pochmurnie, wiatr dość intensywny południowo-zachodni, w terenie miejscami mokro
W sobotę jakoś nie mogłem się zebrać, pogoda była też jakaś niepewna.
Wyruszyłem w niedzielę w trasę do Dębicy i Pilzna, w planach stówa.
"Diabli Kamień" w lesie między Wolą Rzędzińską, a Pogórską Wolą:
Droga na południe od Czarnej, nie polecam...
Trochę bardziej na południowy wschód już OK:
Przejeżdżam przez bardzo ładny Rezerwat Torfy, fajna ścieżka wśród krzewów jagodowych:
W ogóle w pewnym momencie mam wrażenie, jakbym był nad morzem, las sosnowy, zapach, piasek, a za tą wydmą pewnie już morze. :P
Na wyjeździe z lasu ładna kapliczka św. Huberta:
Na jakiejś wiosce przed Dębicą prawie wpadam na rozbite szkło na pięknym asfalcie. I to rozd...one w dwóch miejscach, aż się zatrzymałem i to zgarnąłem ile się da. Głupota ludzka nie zna granic. Trzeba być czujnym cały czas.
Pod prywatnym stawem pod Dębicą, widok na południe:
Komin na terenie zakładu oponiarskiego "Dębica":
Most na Wisłoce, już chyba nim kiedyś przejeżdżałem:
Wisłoka:
Kościół pw. Krzyża Świętego i Matki Boskiej Bolesnej w Dębicy, elewacja na wieży trochę nadgryziona zębem czasu:
Rynek w Dębicy:
Przesmyk, którego nie mogłem znaleźć:
I kawałek dalej mostek na rzece Ostra:
Latoszyn Zdrój, dużo tutaj ciekawych rzeczy:
Kontynuuję jazdę w kierunku Pilzna na południe terenem, podjazd konkret, chyba max 18%, ale za to po bardzo dobrej szutrowej nawierzchni:
Zbaczam trochę z głównego szlaku na stronę północną w celu zobaczenia punktu widokowego:
Widać też Dębicę:
I chyba Połaniec:
Wieje mocno z południa:
Z innego miejsca widać z kolei Górę św. Marcina:
Oraz sam Tarnów, tutaj blokowiska, "bania" i jakiś kościół, prawdopodobnie Karoliny Kózki:
Po drodze jeszcze jedna ładna kapliczka:
Ze wzgórza widać Jezioro Pilzno, zwane też Jeziorem w Mokrzcu:
Zjeżdżam ze wzgórza i przekraczam Wisłokę po raz kolejny mostem na drodze krajowej:
W Pilznie przerwa na lody, uzupełnienie płynów i kurtynę wodną. :)
Ostatnio, gdy tu byłem, rynek był w remoncie.
Kościół pw. Świętego Jana Chrzciciela:
Potem szybko z wiatrem docieram w okolice Lipin, żeby skręcić na zachód w lokalną drogę w kierunku Łęk.
Częściowo asfaltem, a częściowo szutrem jak się okazało, a nie jest to zaznaczone na mapie, także do poprawy.
Wygląda, że szutrowy fragment, który kiedyś jechałem nadal jest szutrem po tylu latach. :o Nawet nie mogę teraz znaleźć tej wycieczki. W każdym razie takie polne szutry czy raczej żwirki to już rzadkość.
Gdzieniegdzie już po żniwach:
Wspomniana droga szutrowa:
Tatr nie widać:
Ale jest Jaworz i Sałasz:
Dość wymagające 100 km, niby nie jakoś bardzo gorąco, ale w Pilznie już miałem trochę dość. Trochę lekceważąco podszedłem do tej trasy, nie wziąłem tak pod uwagę temperatury, wiatru, a na początku miałem za mocne tempo.
Komentarze (4)
Dodaj komentarz