TRASA: Bochnia - Stary Wiśnicz - Nowy Wiśnicz - Królówka - Leszczyna - Trzciana - Rdzawa - Kamionna - Pasierbiec - Pasierbiecka Góra 764 m n.p.m.- Kamionna 801 m n.p.m. - Rozdziele - Figlówka - Dobrociesz - Drużków Pusty - Porąbka Iwkowska - Tropsztyn - Czchów - Piaski Drużków - VeloDunajec - Zakliczyn - Wróblowice - Dąbrówka Szczepanowska - Błonie - Las Buczyna - Mościce - Tarnów
POGODA: temperatura 21.0°C - 9.7°C, słonecznie, częściowe zachmurzenie, wiatr północny
Powtórka z rozrywki sprzed dwóch lat, czyli Kamionna, start z Bochni. Trasa trochę zmodyfikowana, żeby uniknąć ruchliwych dróg.
Bochnia:
Zamek w Nowym Wiśniczu, w jednym z okrągłych okienek siedziały pustułki:
Kościół Przemienienia Pańskiego w Królówce:
Tym razem udało się też wejść do środka, równie ładnie jak z zewnątrz:
Kościół św. Małgorzaty w Trzcianie, dwa lata temu był cały w rusztowaniach:
Kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Kamionnej, zboczyliśmy lekko z trasy, żeby zobaczyć:
Zaczynamy objazd Nowego Rybia, gdzieś po drodze bród:
Chyba najkrótsza strefa ruchu jaką widziałem...
Kościół Matki Bożej Pocieszenia w Pasierbcu:
Zaczynamy walkę ze ścianą płaczu, czyli zasadnicza część podjazdu na Pasierbiecką Górę:
Chyba nawet pojawiła się nowa nawierzchnia:
Podjazd udało się zrobić w całości, bardzo bardzo wolno, ale jednak. Przed miejscem widokowym wyprzedza nas kilka ebikeów. Tym razem Tatry nie tak dobrze widoczne, jak ostatnio i chyba nie tak ośnieżone:
Zaczyna się część terenowa:
A potem spacer:
Jest i wieża widokowa, jest z niej nawet podgląd z kamer, i to z czterech, na wszystkie kierunki, tutaj na Tatry.
Parę widoczków z góry:
Zjeżdżamy z Kamionnej, chociaż zjeżdża się po takiej nawierzchni ciężko:
Zatrzymujemy się przy Kościele pw. św. Jakuba w Rozdzielu:
W oddali Szpilówka:
Podjazd pod Ostrą Górę, za którą znajdziemy Jezioro Czchowskie:
Zamek Tropsztyn:
Dunajec o zachodzie słońca w okolicach Filipowic:
Na odcinku VeloDunajec położono nową nawierzchnię, tam, gdzie faktycznie potrzebna była naprawa z powodu wybrzuszeń:
Dalej to już klasyczny nocny powrót do Tarnowa przez VeloDunajec.
W okolicach Błonia było słychać "żabowisko":
Wyjazd ogólnie udany, mnóstwo turystycznych postojów, także tempo emeryckie. Przed wyjazdem na szybko zmontowałem uchwyt na telefon na kokpit i bardzo się to przydało, coś zepsułem z trasą i komendy głosowe do nawigacji nie były takie, jak być powinny, dlatego zbawienny był szybki dostęp do mapy. Muszę popracować nad rozmieszczeniem tego wszystkiego na kierownicy, bo jest już bardzo mało miejsca i normalny licznik Sigmy był zasłonięty telefonem. Niestety przez to właśnie nie zauważyłem, że licznik w czasie jazdy pociągiem przeszedł w tzw. tryb transportu, i efektywnie przez całą trasę nic nie rejestrował... Dlatego dane do wpisu są ze śladu GPX, ten na szczęście przetrwał.
Dzień trochę skomplikowany temperaturowo, w dzień w słońcu krótkie spodenki i krótki rękawek, po zachodzie słońca temperatura spadła poniżej 10°C, bardzo chłodno.
Nowy wariant trasy uważam za udany.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz