Cóż, zapowiadała się bardzo fajna wycieczka. W planach miałem Las Buczynę i Lubinkę, w dużej mierze nowymi dla mnie szlakami. Pogoda miała być trochę lepsza ale i tak było ciepło. Nasmarowałem łańcuch, XCR'a i dawno nie jechało mi się jakoś tak... przyjemnie. Lekko i sprawnie. Wszystko było super dopóki nie dojechałem do mostu na Białej. Nagle tylna opona zaczęła ocierać o klocki i zaklinowała się. Wielkie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem, że dętka wyszła z opony, tak po prostu. Najwyraźniej puścił drut. Pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło. Tym bardziej jestem zdziwiony bo opony mają przejechane jakieś... 1000km? Wyglądają jak nowe. Większość czasu w sezonie spędzam na slikach.
Wypuściłem powietrze, "ustawiłem" ją, napompowałem i stwierdziłem, że zaryzykuję, pojadę dalej.
Radość z jazdy nie trwała jednak zbyt długo, choć to chyba i tak dobry wynik, bo dojechałem do Lasu Buczyna. Stąd musiałem zadzwonić po Tatę, żeby po mnie przyjechał.
W ostatniej chwili przypomniałem sobie, że przecież mam w plecaku dwa zipy i stwierdziłem, że pobawię się MacGyver'a. Wszystko byłoby dobrze, gdybym miał ich więcej. Ujechałem może 300m i znowu to samo.
Dochodząc do drogi minąłem jeszcze pomnik postawiony ku czci pomordowanych przez hitlerowców.
Komentarze (2)
Dodaj komentarz