TRASA: Tarnów - Tarnowiec - Radlna - Świebodzin - (podjazd na Słoną czerwonym szlakiem) - (dalej na wschód zielonym rowerowym w stronę Karwodrzy) - Trzemesna - (teren szlak do Szynwałdu) - Szynwałd - (chaszczing do zalewu w Skrzyszowie) - zalew w Skrzyszowie - Skrzyszów - (podjazd na Górę św. Marcina) - Zawada - Tarnów
POGODA: ciepło, bardzo przyjemnie, temperatura 18.9°C - 17.3°C, lekkie chmury na całości nieba, momentami przejaśnienia, w terenie bez tragedii, bez błota
Kolejny zryw wiosny, więc żal było nie skorzystać tym razem z pogody. Plan dość ambitny, dużo terenu, krzaków, ale taką czułem potrzebę. :P Ustawiłem mostek na plus, opony terenowe, jechało się praktycznie cały czas bardzo wygodnie i przyjemnie. Pierwszy checkpoint - Słona Góra, podjazd od zachodu, dojazd czerwonym rowerowym, która to próba w zimie zakończyła się fiaskiem (pierońsko zimno!).
Byłem mocno zaskoczony, że nie było nawet takiego dużego błota, ziemia wilgotna, ale nie "przemoczona", wiadomo, były kałuże, ale do przeżycia. Las dość przejrzysty jeszcze przed wysypem zielonych liści. Wyżej wycinane są dość kosmiczne ilości drewna.
Dalej za Słoną lecę zielonym rowerowym, droga trudna, dużo kałuż, kolein, czasami powalone drzewa i wycinka:
Bardziej chyba polecam na rozdrożu w środku lasu pojechać tą górną drogą, w lewo, nie ma tyle kałuż, ale za to są póki co drzewa na drodze.
Gdzieś właśnie w połowie drogi po prawej stronie ukazuje się piękna droga utwardzana, stwierdziłem że muszę to na szybko sprawdzić. Prowadzi w dół lasem, przepiękny zjazd. Super przygotowana droga, no i ten sosnowy las. <3 Byłem naprawę mega zachwycony, podobnie jest na zjeździe do "Doliny Izy", droga też prowadzi do składu drewna. Tą zaś w dół dojedziemy do Karwodrzy.
Wróciłem na zielony szlak rowerowy, jechało się całkiem fajnie, chociaż bardziej technicznie, wyszło więcej słońca. Na wyjeździe z lasu polna droga jest tak zmasakrowana, że jechałem skrajem pola, a pamiętam jak kiedyś jechałem tam na slicku i droga była w dobrym stanie.
Dalej w okolicach Trzemesnej znowu przez las starym zjazdem, tutaj zrobiono te same rynny odprowadzające wodę co na tym wcześniejszym pięknym zjeździe i w ogóle jakby jest tu lepsza nawierzchnia, naprawdę zasuwało się zacnie. Na rozdrożu byłem dość szybko. Tym razem nie skręcałem w prawo tylko w lewo, jeszcze nigdy tą drogą nie jechałem. I okazało się że jest epicka xD No leci się tak pięknie, i do tego jeszcze z wiatrem w plecy. :) Sucho, bardzo równo jak na drogę utwardzaną. A na końcu małe serpentynki. Dojeżdżam do Szynwałdu, widzę, że trwa remont tutejszego kościoła. Jak rzadko zwracam uwagę na architekturę sakralną, tak ten kościół w Szynwałdzie zawsze bardzo mi się podobał, po remoncie może będzie jeszcze piękniej.
Chwilę jadę główną drogą by za kilkaset metrów skręcić w lewo obok szkoły. Zbliża się kawał dobrego chaszczingu. W myślach mam już to błoto po ośki, ale co tam. xD Nawigacja wskazuje skręt w prawo w polną drogę, w linii prostej mam ok. 1km. Początek dość spoko, typowa polna droga, no, taka porośnięta trawą. Dalej klucząc chwilę między polami nawigacja przestała gadać więc poleciałem freestajlo. Gdy wjechałem w ślepą krzakową uliczkę spojrzałem jednak na mapę. xD Dobra, już prawie znalazłem tą drogę. Jest! I to całkiem znośna. Dalej praktycznie nie było problemu, wystarczyło spokojnie odpalić sobie radosny młynek i do przodu, polna droga całkiem ok. No i co? Dojechałem. xD
A największy paradoks jest taki, że ten fragment trasy planowałem nie w oparciu o normalną mapę, bo tych dróg tam w ogóle nie było, tylko o zdjęcia satelitarne. xD Więc zapowiadał się chaszczing roku, a tu masz, żadnego większego bajora. Ale no oczywiście to takie pozytywne zaskoczenie. Niejedna ścieżka na mapie jest dużo gorsza niż ta po której dzisiaj jechałem.
No i tak, zalew:
Ciekawe czy dane z tej stacji są gdzieś dostępne online, nie mogłem nic znaleźć:
Chwilę pokluczyłem po Skrzyszowie i stwierdziłem, że pojadę jednak przez Marcinkę. Tutaj znowu terenowe urozmaicenie w postaci zjazdu jakąś drogą odbijającą w prawo w dół, było kilka powalonych drzew co utrudniło jazdę. Zjechałem do doliny do strumienia, widać ścieżki wyjeżdżone przez quady, stwierdziłem, że chcąc dostać się na zielony szlak powinienem jechać w górę strumienia, przejechałem kilkaset metrów i jest: zielony szlak. :D Dalej już standardowo, jeszcze tylko na chwilę do Parku i patrol na Lotniczą.
Bardzo fajna wycieczka, jechało się naprawdę mega przyjemnie, ciepło, wygodnie, o dziwo całkiem sucho, rower nawet nie tak bardzo ubrudzony. Jednak płynie u mnie w żyłach trochę tego MTB. :P Pod koniec trochę już nie miałem siły, mało paliwa, i mocno bolały mnie nogi. Strasznie spodobał mi się ten las na Słonej. Btw, planowanie trasy w oparciu o heatmapę Stravy jest sztos. :)
PS. Tak teraz patrzę, dzisiaj moja 9 rocznica dołączenia do bikestats.pl <3
Komentarze (0)
Dodaj komentarz