Zawada, Skrzyszów
45.74 km
Dystans
3h 48m 13s
Czas
12.03 km/h
VAVG
41.30 km/h
VMAX
619 m
W górę
-9.7°C
Temperatura
directions_bike
Aktywność
25.02.2018
Wycieczki, Opony terenowe

TRASA: Tarnów - Park na Górze św. Marcina - ruiny zamku Tarnowskich - Skrzyszów - (różne kombinacje na Marcince) - Zawada - zjazd terenem do Łękawicy - Skrzyszów - Tarnów
POGODA:temperatura -8.4°C - (-9.7°C), na przemian słońce z opadami śniegu, momentami trochę wiało, na drogach plucha, mokro, teren zmrożony

Kolejny epizod śnieżnych przygód. Mróz trzyma, wyszło słońce, warunki bardzo dobre. Na drogach trochę plucha po ostatnich opadach śniegu. Początek tradycyjnie - park pod Marcinką, ruiny, Lotnicza. Pada śnieg i jednocześnie świeci słońce - bajka. Tym razem upgrade ubioru na mróz, grubsza kurtka z deca, to był strzał w dziesiątkę. Dobrze dogrzana góra sprawiła, że prawie nie marzły mi dłonie. :) Dodatkowo buty trekingowe, bez nich byłoby dzisiaj bardzo trudno na podejściach, także też bardzo się przydały.

Pod Parkiem Sanguszków:

Pod parkiem nie ma już takiego lodu, przykrył go nowy śnieg, ale i tak jadę ostrożnie. Przydał się patyk z ostatniej jazdy :P Ludzie śmigają na biegówkach.
Pod parkiem biegowym:

Pod Lasem Kruk w Skrzyszowie kilka aut, ludzie na spacerach. Śnieg mocno zmrożony, skrzypi pod kołami. W Kruku mijam dwóch rowerzystów, jednak nie tylko mnie pogięło. :P
Las Kruk:

Tutaj też wpadam na pomysł hybrydowej metody rękawiczkowej. :P Zamiast zmieniać co chwilę rękawiczki do zdjęć ubrałem na stałe prawą rękawiczkę cieńszą i o dziwo było ok. Tak jechałem do ostatniego zdjęcia, na powrót znów ubrałem grubszą.



Strumyk niemal zamarznięty, ale coś tam jeszcze "plumpla":

Tutaj według planu odbijam na stronę północną i po krótkim podjeździe zjeżdżam na dno doliny, gdzie po stoku chodzi sarenka:

Potem mocne podejście, w okolicach końca drogi dużo się pozmieniało od kiedy ostatnio tu byłem:

Nasypało trochę świeżego śniegu, już nie ma takiej dużej chlapy, jedzie się lepiej, ile się da jadę chodnikiem. Teraz podjazd od wschodniej strony czerwonym szlakiem:

Zaczyna robić się późne popołudnie, światło robi się epickie. Warunki ciągle się zmieniają, wcześniej było mocniejsze zachmurzenie, teraz znowu trochę wychodzi słońce i jednocześnie czasami pruszy śnieg, epic!


Robi się naprawdę przepięknie, zaczynam się trochę śpieszyć, żeby złapać jeszcze takie światło na zjeździe do Łękawki.




Od razu jadę w dół, nie podjeżdżam na samą górę. Zbliża się kolejna śnieżyca, przysłania słońce, zaczyna padać śnieg.


Ale po jakimś czasie przestaje i znowu wychodzi słońce:

Załapałem się na ostatnie promienie <3




A tutaj wspomniane we wcześniejszej wycieczce powalone drzewa na jednej ze ścieżek:

Były też takie ślady:





Zamiast wracać cały czas leśnym highwayem odbiłem na górę w prawo i jechałem grzbietem polami, trochę takie urozmaicenie, chociaż nie było łatwo momentami. Były też sarenki.

Później powrót przez Skrzyszów. Przy asfaltowej drodze gdzieś nagle spotykam bażanta. :D Pod koniec robiło się ciemno, nie zakładałem, że będę aż tak długo na zewnątrz, i to w takim mrozie, trochę mnie już odcięło. Miałem na szczęście ze sobą M1 także światło było.
Wycieczka po prostu brak słów, przepiękna, zmienna pogoda, zmienne, mroźne warunki, epickie widoki, no było pięknie. Na szczęście bateria w aparacie wytrzymała, zdecydowana większość zdjęć zrobiona w RAWie. Niestety osprzęt mocno oberwał od soli. :/

Komentarze (0)

Dodaj komentarz