TRASA: Tarnów - Mościce - Żabno - Gorzyce - Otfinów - Siedliszowice - Ujście Jezuickie - WTR do Szczucina - Szczucin - Brzezówka - Małec - Radgoszcz - Luszowice - Lipiny - Kobierzyn - Śmigno - Tarnów
POGODA: temperatura 14.7°C - 20.2°C - 16.8°C, mocny południowy wiatr, trochę słońca, trochę chmur, bez opadów, w miarę sucho
Spontan wycieczka do Szczucina objechać WTR po wschodniej stronie Dunajca.
Do Żabna poszło gładko i szybko, wiatr bardzo pomagał.
"Kakałko":
Okoliczny las, dość uroczy, fajny teren:
Okolice Gorzyc, na północ od Tarnowa można zauważyć, że wiele ludzi trudni się rolnictwem, sporo ciągników na polach dzisiaj:
Za Gorzycami:
Przeprawa promowa Ujście Jezuickie-Opatowiec:
Pomnik Ofiar Pacyfikacji w Ujściu Jezuickim:
Początek tego odcinka WTR-ki, do Szczucina 30 km:
Po drodze typowy dla WTR-ki krajobraz:
Wiatr zazwyczaj tutaj jeszcze pomaga:
Most w Borusowej, jakoś bardzo mi się spodobał, gdy stanie się prawie pod tym głównym łukiem przy wodzie, robi to spore wrażenie:
Nad Wisłą:
Szczucin, tutaj kończy się WTR.
Gdzieś wcześniej przepięknie wyglebiłem przez SPD. WTRką szli sobie dwaj Panowie, nie słysząc mojego dzwonka nie rozeszli się, jak już byłem metr przed nimi była chwila zawahania, nie mogliśmy się minąć, a że akurat jakoś przeważyło mnie na lewą stronę, gdzie wypinanie się wychodzi mi gorzej, majestatycznie wylądowałem na asfalcie. Byłem tak skonsternowany, że nic nie mówiąc pojechałem dalej. xD Prędkość praktycznie zerowa, na szczęście skończyło się tylko na obtartym kolanie.
Most nad Wisłą w Szczucinie:
Rynek w Szczucinie, tutaj chwilę odpoczywam. Cały czas wieje i już zaczynam mentalnie nastawiać się na powrót 40-50 km pod wiatr...
Pit-stop w lesie w okolicach Małca, trzeba kiedyś bardziej objechać, ładnie tu:
Maszt w Radgoszczy:
W okolicach Luszowic:
Zaraz przed Luszowicami:
Dalsza jazda to walka. Zjadłem do końca co miałem, ubrałem wiatrówkę, bo zaczęło robić się chłodno. Założyłem lampki.
W drodze powrotnej ogólnie z wiatrem nie było tak tragicznie jak prognozowałem, przed wiatrem chroniły mnie trochę szpalery drzew, później wiatr też trochę ucichł.
Pod koniec najbardziej dały popalić interwałowe podjazdy w Krzyżu.
Pierwsza setka w tym roku przejechana, chociaż końcówka już ledwo co żyłem. Alergia i ciągły katar nie pomaga.
Locus znowu nawala i przerywa nagrywanie śladu, już nie wiem co przestawić, żeby nie było tych problemów...
Pierwsza trasa po serwisie bębenka, więc tym samym tylnej piasty. Przejechałem, jeszcze nic się nie rozleciało... Ale poszło tam sporo smaru i bębenka prawie nie słychać. Tym razem dobrze nasmarowałem łańcuch i nic nie piszczało.
Buty niby OK, ale jednak odrobinę za wąskie na mnie, duży palec jest trochę wciskany do środka, gdy trochę mocniej napiera się na pedały (jednocześnie działając siłą w przód, a nie tylko w dół).
Myślałem, że w okolicach Otfinowa będę dzisiaj pierwszy raz, a tu okazało się, że już tu kiedyś byłem, kojarzyłem dwa charakterystyczne miejsca po drodze, pomnik i kapliczkę. Muszę znaleźć tą wycieczkę.
Do szału doprowadzały mnie wszelkie owady, które jak na złość, miałem wrażenie, wszystkie lecą dzisiaj pod wiatr co chwilę obijając się o mnie, czasami robiąc zółte plamy z pyłku.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz