TRASA: Tarnów - Ostrów - (VeloDunajec, północ) - prawie Opatowiec - (Wiślana Trasa Rowerowa, zachód) - Uście Solne - (VeloRaba, południe) - Mikluszowice - Puszcza Niepołomicka - Bogucice - Okulice - Rudy Rysie - Waryś - Las Radłowski - Wierzchosławice - Bogumiłowice - Ostrów - Tarnów
POGODA: temperatura 20.9°C - 16.0°C, wiatr północno-zachodni, zachmurzenie mix, od słońca po pełne zachmurzenie, generalnie w miarę sucho, w terenie wilgotno
Wycieczka powinna mieć raczej tytuł "Jedną nogą w Puszczy Niepołomickiej". Celem było przejechanie się VD i WTR, ale powrót zrobić jakoś inaczej niż tą samą drogą. Więc pojawił się pomysł, żeby zahaczyć symbolicznie o puszczę, potem o las, który nie wiem czy ma wgl. jakąś nazwę, i Las Radłowski.
Start, VeloDunajec i jeden z niewielu na tej trasie widoków na Dunajec:
Temperaturowo jest dość przyjemnie, ale przeszkadza wiatr północno-zachodni. Przynosi za to rozpogodzenie:
Prawdopodobnie gdzieś na WTR za Wietrzychowicami, słońce przygrzewa, jest ciepło, jest fajnie:
Tzw. "winkiel" przy ujściu Dunajca do Wisły, WTR zakręca w lewo, na zachód:
Sympatyczne zachmurzenie gdzieś na WTR
Wiatraki w okolicy Przemykowa, przy lewym brzegu Wisły:
Rosnące zachmurzenie ponownie przysłania słońce:
Swoim widokiem zaskoczyły mnie nawet same Tatry:
Na rynku w Uściu Solnym:
Teraz odbijam na południe, jadę po VeloRaba w wersji szutrowej:
Szuter jest dość drobny, jakby trochę luźny/miękki, prawdopodobnie fajny do biegania:
Tatry po raz kolejny na horyzoncie:
Dojeżdżam do Puszczy Niepołomickiej:
Symboliczny, kilkusetmetrowy przejazd przez las i jadę dalej, bo przede mną jeszcze sporo kilometrów. Morale trochę spadają, robi się ciemno, chłodno i wilgotno:
Przejazd kładką nad Rabą:
Między Bogucicami, a Okulicami na przystanku zatrzymuję się na jedzenie i ubranie kurtki. I nagle zaczynam słyszeć krople deszczu obijające się o daszek z tworzywa:
Na szczęście tylko chwilę postraszyło i można było kontynuować. W prognozie nie było wgl. opadów.
Dalej to jazda w ciemnościach. Liczyłem, że przejazd przez nowy odcinek w lesie będzie za dnia, ale się przeliczyłem. :P Dzięki zachmurzeniu nie ochładzało się już później za bardzo.
Tym razem wosk poradził sobie dużo lepiej, przez cały dystans nic nie piszczało, a łańcuch raczej dałby jeszcze radę pojeździć na tym smarowaniu. Możliwe, że dałem go za dużo, bo napęd nie jest jednak zbyt czysty. :P Jest za to ciszej niż po Rohloff'ie wytartym do sucha.
Długie światła po raz kolejny zrobiły mega robotę.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz