Zawada, Skrzyszów, Wola Rzędzińska
57.41 km
Dystans
4h 07m 08s
Czas
13.94 km/h
VAVG
42.60 km/h
VMAX
654 m
W górę
-3.6°C
Temperatura
directions_bike
Aktywność
22.02.2018
Opony terenowe, Wycieczki

TRASA: Tarnów - ruiny zamku Tarnowskich - Skrzyszów - (podjazd zielonym pieszym szlakiem) - Zawada - (zjazd terenem) - Łękawka - Skrzyszów - Wola Rzędzińska - Zaczarnie - Lipie - Tarnów
POGODA: temperatura -2.1°C - (-3.6°C), przelotne opady śniegu, pochmurnie, sucho, zimno

Kolejny epizod śnieżnej zabawy, trasa bardzo podobna jak ostatnio. Tym razem wziąłem sprzęt foto. Początek rozgrzewka, Lotnicza, ruiny, park biegowy i Park na Górze św. Marcina:

Później podjazd na Marcinkę od Skrzyszowa, Las Kruk:



Tutaj niespodziewanie znalazłem patyk, idealny na podpórkę, który towarzyszył mi do końca wycieczki, a może i zostanie na dłużej. xD Później odbicie w zielony szlak w dół doliny, 40m przewyższenia. Na dnie doliny, przy lekko zamarzniętym, pluszczącym i grającym strumyku:

W tym też urokliwym miejscu uruchamia się syrena alarmowa straży pożarnej, raczej ze Skrzyszowa. Jest spoko. :v
Generalnie tego dnia spadło troszkę śniegu, myślałem, że będzie więcej, a okazuje się, że ten nowy śnieg tylko pogorszył sytuację, bo przysypał lodowe fragmenty i nie wiadomo czy za chwilę nie będę leżeć. Od postojów na zdjęcia robi mi się chłodno, dlatego z przyjemnością odpaliłem rakietę i w górę. Bardzo dobrym patentem była druga para cienkich rękawiczek, które zakładałem na postojach, izolowały one od zimnego, metalowego statywu i aparatu, no i dawały w miarę możliwość zmiany ustawień w aparacie. Polecam. :P

Na szczycie coś zjadłem i dalej zjazd do Łękawki, tym razem tą drugą drogą obok.

Drewniana figura św. Marcina na Górze św. Marcina:

Co ciekawe, tego samego dnia ktoś też jechał tu rowerem, są świeże ślady. Generalnie bardzo urokliwe miejsce, na drodze pojawiły się też dwa powalone drzewa. Zjechałem na dół no i teraz "lodowy" highway. Gdzieś niedaleko wylotu na główną drogę, po lewej otwarta przestrzeń, pola, po prawej skraj lasu, widzę przy tym lesie gościa ubranego w moro, myślę, pewnie jakiś leśniczy/myśliwy, spoko. Kilkaset metrów dalej surprise, następny, tym razem widziałem spluwę. I następne kilkaset metrów dalej następny. :D W jednego prawie wjechałem bo taki tam był lód. xD Nie wiem kto był bardziej zaskoczony, ja czy oni, to było gdzieś przed 22:00.

Mniej więcej o tej porze zaczął padać śnieg. :) Potem już rura, żeby się rozgrzać. Jechało się tak dobrze, że pojechałem jeszcze na Zaczarnie i kawałek dalej. W Lipiu wpadłem na chwilę w teren, ale dużo lodu, nie bardzo dało się normalnie jechać, dlatego zjechałem na asfalt. Przez mocne zachmurzenie w nocy bardzo dużo było widać, stąd dostrzegłem sarenki na polu, na szczęście nie wpadły na pomysł, żeby przebiegać przez jezdnię. :>

Wyszedł całkiem spory jak na takie warunki dystans, a ja bym w sumie coś jeszcze pojeździł, tylko było strasznie późno i nie miałem jedzenia, a nie chciałem, żeby mnie odcięło. Bardzo spoko wyjazd, myślę, że warto było targać statyw. :)

Komentarze (0)

Dodaj komentarz